• Nie-do-powiedzenia

    Latem, słodyczą brzoskiwini…

    Wieczór. Deszcz. Słodycz brzoskwini na ustach. Miałam w planach wieczorną przejażdżkę rowerem, a może vespą z aparatem. Chociaż w myślach rysowały się też inne scenariusze. Może przyjemniejsze na taki wieczór z deszczem. Na pewno. Rysuje mi się w myślach jakiś warsztat, w którym słychać tylko deszcz. Może cicho gdzieś w tle małe radio, które niechcący gra piosenki, które później będą tymi, do których się wraca. Może kawa jako pretekst. Jako wstęp do pięknych rzeczy, odzierania się z duszy, kawałek po kawałku. Niespiesznie. Słowa, na wpół z dotykiem, palące jak sierpień, jak dojrzałe lato. Dziwne, że słodycz owoców budzi gdzieś tam we mnie tyle myśli. Jakiś miesiąc temu malując usta syropem…

  • Kalendarze

    Ten ostatni dzień

    Przełom roku – zazwyczaj ulubiony czas, w którym możesz przeglądać strony kalendarza i zdać sobie sprawę, jak wiele rzeczy się wydarzyło, na jak wiele rzeczy miałeś wpływ, co dobrego udało się zrobić, ile wspaniałych miejsc zobaczyć, ile osób poznać. Choć w tym roku, szczególnie mocno też, przekonać się jak trudne są niektóre pożegnania. Może dlatego też w tym roku potrzebowałam więcej ciszy. Więcej przestrzeni. A także więcej zieleni. Więcej nieba. Więcej płatków róży w dłoniach. Więcej siebie, a może więcej uwagi dla siebie – ale nie odbierajcie tego źle. Było mnie na tyle dużo przez lata w różnych miejscach, że w końcu poczułam jak bardzo za sobą tęsknię. Niech mój…

  • Nie-do-powiedzenia

    I kropka.

    Czasem może objawić się w postaci pięknej, wyraźnej, dużej kropki 🙂 Jak dziś u mnie. I bardzo chciałabym zostawić tu jakąś myśl, żeby zapamiętać słowa jej towarzyszące – choć najbardziej chcę pamiętać dosadność tej wspaniałej kropki. Potrafię ją docenić. Zawsze zwracam uwagę na słowa, znaki interpunkcyjne. Doceniam też dbałość, śmiałość, kreatywność w odmianach mojego imienia. Niewielu osobom przychodzi to tak naturalnie. Niewiele osób potrafi zrobić to w taki sposób, o którym teraz myślę. To czułość w czystej postaci. Taka prosta, i czasem zupełnie nie-czuła, a jednak! Bardzo chciałabym mieć kogoś z kim mogłabym wymieniać listy (w nowoczesnym świecie mogłyby być również maile). Wychowałam się na Poświatowskiej („Opowieść dla Przyjaciela”…) i…

  • Czułostki

    Wartości

    Zdecydowanie warto zadbać o to, aby ludzie po spotkaniu z Tobą czuli się lepiej i pewniej niż przedtem. To dobra mantra, której warto się w życiu trzymać. Robin Sharma

  • Nie-do-powiedzenia

    Na półpiętrze

    Zatrzymałam się tutaj. Zatrzymałam się przy tym pytaniu, które padło, kiedy wspinaliśmy się po schodach opuszczonego pałacu. Nie odpowiedziałam wtedy, ani tak, ani nie (…) To przez bardo długi czas (może aż do teraz?) było balansowanie na krawędzi odpowiedzi. To było balansowanie na krawędzi niebezpiecznej granicy. Mimo, że historię tę dzieli już kilka dobrych lat, to we wspomnieniach ciągle czuję tą bliskość i emocje. Tak chyba jest z niedokończonymi sprawami. Z nasionkami, które wyrzucone w ciepłą, rozgrzaną słońcem ziemię, zamarzają potem na długie zimowe dni… Oczami wyobraźni widzę nas nad eleganckimi, choć zniszczonymi upływem czasu schodami, w starym balkonie, które pamiętają pewnie więcej takich okołomiłosnych historii. Stoisz tuż za mną,…

  • Nie-do-powiedzenia

    A kiedy jesteś krucha …

    A kiedy jesteś krucha – masz taki czas i pozwalasz nakładać na siebie kolejne rzeczy – słowa, opinie, obowiązki, wszystkie powinności – obecność w domu, obecność w pracy, kiedy musisz poodciągać projekty i kiedy zewsząd słyszysz – jak wszyscy powtarzają – nie jestem w stanie, tego jest za dużo. Kiedy nikt nie pyta – jak Ty sobie radzisz. Kiedy nikt nie pyta – czego oczekujesz, nie zastanawia się, po co tu jesteś, bo cel był przecież jasny – ale czy dla wszystkich taki sam? Jeśli tak – mnie tam nie powinno być (…) Czułam się pusta. Niekompletna. Nijaka. Zraniona. W pewnej chwili osaczona. Później niezrozumiana. Słaba. Dziwna. Nie wiedziałam co…

  • Kalendarze,  Poezja

    Listopad – czas listów

    Taki zwykle był. W listopadzie budziły się we mnie najczęściej te wszystkie czułe słówka, domagające się uwagi, pierwszeństwa. Dziś, nie wiem nawet, że to już. Listopad. Rokrocznie (od kilku lat) narzekam na brak czasu, ale teraz to już zupełnie zacierają mi się granice tygodni, miesięcy… O upływającym czasie przypominają tylko naglące terminy, na już, na już, na już… Szczerze? Lubię listopad. Ten pochmurny. Mglisty. Deszczowy. Taka pogoda każe mi się cieszyć ciepłem domu. Tą całą czułością właśnie, która wychodzi wtedy na zewnątrz człowieka. Kiedy jej potrzebuje. Wydaje mi się, że właśnie po to jest. Żeby człowiek przypominał sobie o tym, że jednak potrzebuje ciepła, że jest kruchy, pochmurny. Potrzebuje żywego…

  • Kulturalne espresso

    Artystyczne śniadania [refleksje]

    Za nami „finał” artystycznych śniadań, choć słowo finał tu nie pasuje przynajmniej z kilku powodów. Ten najważniejszy to ten, że nie chciałabym aby był zakończeniem, ale powiedzmy, że w tym sezonie powoli tak. A powoli, bo coś tam sobie jeszcze po projekcie – zaplanowaliśmy! To był w zasadzie bardzo zwykły i przyziemny pomysł, za to taki, który jest wynikiem jakiejś potrzeby. Tak w Kurowie, jak i w Gostyniu mamy świetlice wiejskie, mamy piękne przestrzenie, ale jesteśmy jakby niezaopiekowani na co dzień [?] Nie ma tu stałych zajęć, a nawet niestałych też zanadto nie. Nie ma sklepu. Niektórzy może spotykają się w drodze do szkoły, albo przy samochodzie z chlebem, który…