Nie-do-powiedzenia

(nie)wystarczająca

Zacznę wprost. Ostatnio czuję, że jestem niewystarczająca […] To trudne dla mnie, i trochę z tym poczuciem jeszcze walczę – bo nie do końca w to wierzę, czując – a raczej będąc przekonana o tym – że daję z siebie bardzo dużo. Kiedy jednak przychodzi co do czego, to nie ma to już żadnego znaczenia. Mając [to] na wyciągnięcie ręki, zawsze kiedy jest taka potrzeba, to w pewnym momencie staje się niewidzialne, nic nie warte. Nie warte starań. Dla mnie po tej stronie – smutne.

Na te poczucie składa się oczywiście więcej – prosta nasza ludzka zawiść, która powstaje na podatnym gruncie, kopanie pod jednym, drugim, trzecim… dołków, i głupie żarty, które zostawiają ślad na dłużej, bo drążysz ten „żart” godzinami w sobie – skąd się w ogóle biorą takie rzeczy i czemu sobie na to pozwoliłaś [?], przemilczałaś, zamiast od razu uciąć.

Jest też zawalanie stertą innych, małych spraw – nawet nie Twoich – które oddalają Cię od tego kim miałeś tu być, jaką rolę pełnić, czego dokonać (nie, to nie jest zbyt wielkie słowo, wszędzie możemy dokonywać wielkich rzeczy). Za to robisz miejsce innym, wspierając ich w drodze – i nic kompletnie nic nie było by w tym złego, gdyby nie to, że nie masz wystarczającego czasu na to, by poświęcić czas sobie i swojej misji, po drodze zastanawiając się jeszcze, że ktoś i tak będzie niezadowolony.

To smutne, co napiszę – ale. Wierzę, że trzeba być prawdziwym […] Po kilku takich latach, stawiam siebie ciągle o stopień niżej. Z kimkolwiek nie staję po drugiej stronie. Choć absolutnie wiem, że nie mam powodów. Dziwne. Ale tak jest. A może bywa tak [?] Bynajmniej – bywa zbyt często. Ciągle, mimo absolutnych starań, czuję się niewystarczająco dobra.

W pracy, w domu, w przyjaźni, w rodzinie […] Wszędzie – niezbyt dobra.

Co chciałabym powiedzieć? A może o czym chciałabym przypomnieć?

Wcale nie musiałoby tak być – nic nie kosztuje czas, odrobina troski o członków zespołu – i dodajmy inna troska o nowych członków, inna o doświadczonych (myślę, że ten temat w ogóle mógłby głośno wybrzmieć w obecnych czasach w jakimś piśmie coachingowym – może to temat dla mnie, albo na jakiś doktorat [?] – zostawiam to, może kiedyś do tego wrócę). Niewiele kosztowałoby pytanie: co u Was, z czym mierzycie się dzisiaj? Co jest tak, co nie tak? Czy mam na coś wpływ? albo stwierdzenie – dobra robota z tym wnioskiem / fajne pomysły padły na tym dzisiejszym spotkaniu, co możemy zrobić, aby się udało? Zróbmy to wspólnie: wykorzystajmy Twój talent, zaprośmy do współpracy „X” – on świetnie robi to i to […]

Bynajmniej – irytuje mnie przeświadczenie, że żeby być atrakcyjnym [zawodowo] trzeba tryskać temperamentem, droczyć się zamiast rozmawiać. Wkurza mnie, że kiedy komuś nie chce się odzywać na spotkaniu [towarzyskim] – to zaraz jest atakowany: „Czemu tak cicho siedzisz?„, „no mów coś„. Widzę takie rzeczy i myślę sobie, że to niesprawiedliwe.

W ogóle – w tym tygodniu było tego zbyt dużo. Niesprawiedliwych ocen, w ogóle potrzeby oceniania. Mamy taką potrzebę, odruch … – no i wiadomo – z kimś nam po drodze, z kimś niekoniecznie. Ale czy nie możemy po prostu zaakceptować faktu, że jesteśmy od siebie różni. Że to w zasadzie jest piękne, pozwala nam do-określić siebie…

Idzie wiosna. Idę ja, otwarta na zmiany, jakkolwiek. Gotowa na nowe.

I chciałabym dodać. W y s t a r c z y.

Wystarczy już.

Ale wystarczy [też] nam wszystkim sił, by odbudować się od-nowa. Wystarczy sił by zebrać się w sobie i otworzyć na tych, którzy będą sprzyjać nam, my im.

Wystarczy – dla wszystkich – dobra. Dobrych chęci. Uśmiechu i rozmowy. Oczu wystarczy szczerych, głębokich, które potrafią zachwycić się nawet małą sprawą. Oczu, które widzą.

4 komentarze

  • Just Roma

    Czasem wystarczyłby po prostu uśmiech na dzień dobry i do widzenia..
    Temat rzeka.. A to poczucie.. Nie jesteś jedyna.. Ale cudowne byłoby słyszeć słowa afirmacji choćby raz dziennie.. To dodaje skrzydeł ❤️

  • P.

    Świetny tekst, mam wrażenie, że o mnie.. Trochę smutne, to fakt.. ale czy my coś w tym kierunku robimy? Zwykle dusimy w sobie, nieraz noc przeplakana, wyrzuty sumienia poplątane z bezsilnością.. A potem mija kolejny dzień.. Trzeba poszukać w tym wszystkim pozytywizmu. W najgorszych chwilach jestem wdzięczna, że mam zdrowie, rodzinę, która też jest zdrowa.. To jest prawdziwy dobrobyt, ale warto pamiętać również o sobie. Jeśli ja będę szczęśliwa to inni również będą 🙂 bo jestem istotą świetlistą.. wszystkiego dobrego

  • Kam

    „W pracy, w domu, w przyjaźni, w rodzinie […] Wszędzie – niezbyt dobra.” – Nie rozumiem i się z takim osądem nie zgadzam. 🌞

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *