Nie-do-powiedzenia

Na półpiętrze

Zatrzymałam się tutaj. Zatrzymałam się przy tym pytaniu, które padło, kiedy wspinaliśmy się po schodach opuszczonego pałacu. Nie odpowiedziałam wtedy, ani tak, ani nie (…) To przez bardo długi czas (może aż do teraz?) było balansowanie na krawędzi odpowiedzi. To było balansowanie na krawędzi niebezpiecznej granicy. Mimo, że historię tę dzieli już kilka dobrych lat, to we wspomnieniach ciągle czuję tą bliskość i emocje. Tak chyba jest z niedokończonymi sprawami. Z nasionkami, które wyrzucone w ciepłą, rozgrzaną słońcem ziemię, zamarzają potem na długie zimowe dni… Oczami wyobraźni widzę nas nad eleganckimi, choć zniszczonymi upływem czasu schodami, w starym balkonie, które pamiętają pewnie więcej takich okołomiłosnych historii. Stoisz tuż za mną, centymetr. Może dwa. Opierasz ręce o balkon i zaglądasz przez moje ramię do przodu. Jesteś niebezpiecznie blisko. Czuję Cię na karku, słyszę Twój oddech tuż przy uchu. To tylko nic nieznaczące sekundy… – oczywiście, kłamię.

To sekundy, do których będę później latami tęsknić. To półpiętro będzie wracać do mnie późnymi wieczorami jeszcze wiele razy. Będzie mnie wzruszać, zachwycać, budzić najczulsze miejsca, kiedy tylko sobie na to pozwolę.

Podobnych chwil jest znacznie więcej. Pierwszy fotograficzny spacer nad Odrą. Twoja głowa na moich kolanach, Twoja pewność siebie na mojej nieśmiałej skórze. Innego słonecznego dnia wyprawa do opuszczonego miasta. Chwila strachu na klatce schodowej, gdy chowaliśmy się przed wojskiem, które odbywało tam ćwiczenia. Nie-odległość. Twój oddech znów za blisko. Później park linowy, dla mnie pierwszy raz i od razu najtrudniejszy poziom. Wspięliśmy się po drabince na wysokie drzewo. Zakręciło mi się wtedy na chwilę w głowie. Nie było tam dużo miejsca. Znów byłeś za blisko. Wiem, że chciałeś mnie pocałować (…)

… Lubię te wspomnienia. Lubię te centymetry, w których nie wydarzyło się przecież nic (…) Pole magnetyczne. Ten moment, w którym jesteś tak blisko, że za chwilę nie będzie już odwrotu.

Wychodzę wieczorami z moją wyobraźnią na spacer, wypuszczam ją na chwilę ze smyczy, niech sobie pobiega. Na tyle mogę jej pozwolić. Czasem pozwalam sobie też zatopić się na dłużej w Twoich oczach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *